Al la enhavo

Współpraca z innymi językami sztucznymi

de Tarnoob, 2016-septembro-24

Mesaĝoj: 5

Lingvo: Polski

Tarnoob (Montri la profilon) 2016-septembro-24 18:33:50

Dzień dobry. Zaglądam tutaj pierwszy raz od jakichś siedmiu lat. Sporo się tutaj zmieniło – przynajmniej wizualnie na lepsze. Od tego czasu zmieniły się też moje poglądy na eo – chociaż już wtedy w gimnazjum byłem daleki od entuzjastycznych wizji.

Nie mam złudzeń – jakiekolwiek oddolne forsowanie języka jako międzynarodowego jest skazane na porażkę. Nieważne, czy jest prosty (jak eo i inne sztuczne), czy jeszcze oprócz względnej prostoty jest masowo używany (jak hiszpański). Na przełomie XIX i XX w., kiedy powstało eo, wiara w to była dużo silniejsza i to nadawało takim projektom impetu. Podobnie żywsza była wiara w inne oddolne projekty mogące zmienić ludzkość (np. w socjalizm i w eugenikę). Ciągle żyły echa romantyzmu; jeden ciekawy tekst o interlingwie sugerował, że ona powstała bardziej w duchu pozytywistycznym, a eo – w romantycznym. Snucie utopijnych wizji o „ostatecznym zwycięstwie” i przewidywanie go na najbliższych kilkadziesiąt lat jest trochę kompromitujące – zwłaszcza że trwa od ponad stulecia. Takie mówienie o językach sztucznych wystawia im podobne świadectwo jak świadkom Jehowy, znanym z nawracania innych i z nieskutecznego od stulecia przewidywania przyszłości.

Podobnie krytykowanie angielskiego (a dawniej pewnie francuskiego) w międzynarodowej komunikacji nie ma sensu. No dobrze, można sobie narzekać, ile to ma wad – ale co z tego? Nikogo to nie zniechęci do nauki – a jeśli tak, to źle. Na decyzję o nauce języka wpływa zwykle to, czy jest użyteczny dla danego człowieka, a nie to, czy mu się podoba. Nie ma co myśleć życzeniowo. Oczywiście sensowne jest ostudzanie anglofilii i przypominanie, że nie jest pierwszym ani ostatnim językiem globalnym. Będzie silny tak długo, jak silne będą USA lub inne kraje używające go intensywnie (może Indie). Tylko zmiana na rzecz hiszpańskiego lub innego będzie ciągłym procesem, uwarunkowanym ekonomicznie, a nie wynikiem jakiejś odgórnej decyzji ONZ albo oddolnej „lawinowej” inicjatywy.

Sami esperantyści zauważają to i dobrze, że jest wśród nich jakiś alternatywny ruch, nastawiony na budowanie społeczności (raumizm). Nie wiem, czy raumiści są równie negatywnie nastawieni do innych, „konkurencyjnych” języków sztucznych (typu ido i interlingua). Moim zdaniem te społeczności powinny współpracować, chociażby symbolicznie, wymieniając się linkami lub robiąc wspólne spotkania (nawet jeśli dominowałby tam jakiś inny język). To zwiększa szanse, że się trafi w gusta laika i że trafi on do którejś z tych społeczności. Wreszcie: efekt Grabowskiego pokazuje, że nauka prostego języka (jak eo, io albo ia) przyspiesza późniejszą naukę trudniejszego (w tym wypadku: romańskich). Dlatego szansą na rozpowszechnienie tych języków jest współpraca z organizacjami, które nauczają i promują języki romańskie. Wtedy być może poeksperymentują z nimi. Kto wie – być może efektem ubocznym takich zastosowań edukacyjnych będzie użycie języka sztucznego do masowej komunikacji międzynarodowej – ale nie może się na to nastawiać.

Zapraszam do dyskusji. Mam nadzieję, że nie spotka mnie agresja ani próby narzucania swojego zdania.

romanorex (Montri la profilon) 2016-septembro-28 12:14:57

Ależ oczywiście! Dziś sytuacja wygląda tak, że esperanto jest sympatycznym hobby. I bardzo dobrze, dzięki temu unika posądzeń o sprzyjanie tej czy innej opcji politycznej, kulturowej, religijnej czy wielkiemu biznesowi.

bryku (Montri la profilon) 2016-oktobro-01 11:34:14

Ja uważam, że tworzenie nowych języków sztucznych jest czystym marnowaniem czasu, ponieważ nigdy nie osiągną tylu użytkowników co Esperanto, które rozwija się już 130 lat i ma okres dzieciństwa daleko za sobą. Nie rozumiem, po co mam współpracować z innymi językami sztucznymi? Aby rozrzedzić ideę języka międzynarodowego - przecież Esperanto powstało, aby dać ludziom jeden prosty, wspólny język. Czy utworzenie 100 języków alternatywnych sprzyja czy nie sprzyja tej idei?
Czy Esperanto zostanie językiem światowym czy nie, to zupełnie inna sprawa. Logicznie i ekonomicznie powinno zostać, ale to godzi w interesy wielkich. Może jak ci wielcy upadną, to ludzie pójdą w końcu po rozum do głowy i wybiorą do komunikacji język, który można opanować w rok, a nie taki, którego nauka przez 12 lat nie daje gwarancji sukcesu. Przecież wybór Esperanto na język międzynarodowy wcale nie oznacza, że ludzie nie będą się mogli uczyć innych języków - to teraz nie mogą, bo angielski zabiera większość wolnego czasu.

Tarnoob (Montri la profilon) 2016-oktobro-04 16:44:26

Argument z powszechności esperanta może być obosieczny. Ono również nie było pierwsze. Bezpośrednio przed nim popularność zyskiwał Volapük – który do dzisiaj ma sporą wikipedię. Być może 130 lat bez osiągnięcia nadziei pokładanych w eo to znak, że może nie tędy droga.

Inne języki konstruowane „rozrzedzają” co prawda ideę międzynarodowego języka, tzn. ich jawna współpraca to znak, że nie próbują nawet ze sobą konkurować ani osiągnąć takiego celu. Tyle że właśnie taki cel jest utopijny – i warto go zastąpić celem raumistyczno-edukacyjnym.

bryku (Montri la profilon) 2016-oktobro-05 05:34:49

Tarnoob:Argument z powszechności esperanta może być obosieczny. Ono również nie było pierwsze. Bezpośrednio przed nim popularność zyskiwał Volapük – który do dzisiaj ma sporą wikipedię. Być może 130 lat bez osiągnięcia nadziei pokładanych w eo to znak, że może nie tędy droga.

Inne języki konstruowane „rozrzedzają” co prawda ideę międzynarodowego języka, tzn. ich jawna współpraca to znak, że nie próbują nawet ze sobą konkurować ani osiągnąć takiego celu. Tyle że właśnie taki cel jest utopijny – i warto go zastąpić celem raumistyczno-edukacyjnym.
Jeśli przyjrzysz się dokładnie idei języka międzynarodowego, to zauważysz, że zawsze jest to język dominującej w danej chwili potęgi ekonomicznej/militarnej/religijnej. To dlatego wprowadzenie języka planowego napotyka na trudności - wyposaż esperanto w armię, broń atomową, banki, a zaraz stanie się mową światową. Poza tym, kto ci powiedział, że esperanto nie osiągnęło pokładanych w nim nadziei? Przecież jest używane na całym świecie, a że nie przez wszystkich - angielski też nie jest używany przez wszystkich. Ile lat zajęło angielskiemu (z armią, ekonomią, wsparciem politycznym i milionami ofiar podboju w Indiach, Afryce, Ameryce) podbicie świata? 500 lat? A chcesz, aby tego samego dokonało biedne esperanto w ciągu lat 130. Jak na użyte środki, to osiągnęło nadspodziewanie duży sukces. Żaden język naturalny nie rozwijał się tak szybko - w 130 lat od jednego użytkownika do kilku milionów.
Jeśli chodzi o Volapük, to pełni on dzisiaj rolę marginalną, a liczba mówiących tym językiem jest dwucyfrowa. Podobnie interlingua czy Ido - żadne z nich nie osiągnęło nawet ułamka popularności Esperanto. Esperanto jest obecnie w pełni dojrzałym, doszlifowanym językiem, który był i jest praktycznie używany we wszystkich sytuacjach. Nie widzę potrzeby tworzenia czegoś nowego i ponownego przechodzenia przez wszystkie etapy, które już dawno przebyło Esperanto. Raczej należałoby zająć się propagacją idei Esperanto, niż ją rozmywać jakimiś nowotworami, które i tak umrą śmiercią naturalną, ponieważ bazują na złych założeniach: np. że esperanto się nie przyjęło, bo jest zbyt mało międzynarodowe. A prawda jest taka, że Esperanto od czasu swoich narodzin jest ciągle blokowane przez tych, którym idea języka międzynarodowego innego niż ich własny jest nad wyraz niewygodna. Nie podoba się im esperanto, nie będą się im również podobały inne języki planowe, bez względu na ich łatwość, precyzję i wysokie zalety lingwistyczne (tylko armia, ekonomia, religia - to napędza ideę języka globalnego).

Reen al la supro