შინაარსის ნახვა

Ciekawostki lingwistyczne dotyczące esperanta.

shindo-ისა და 25 დეკემბერი, 2012-ის მიერ

შეტყობინებები: 43

ენა: Polski

inutix (მომხმარებლის პროფილი) 16 მარტი, 2013 12:40:44

Tłumaczenie 1:1 jest praktycznie niemożliwe, może poza czeskim i słowackim.
Gdy uczyłem się niemieckiego robiliśmy takie ćwiczenia, że jedna grupa tłumaczyła jakiś prosty tekst z gazety na niemiecki , a druga tłumaczyła z niemieckiego na polski. Dwukrotne tłumaczenie dalekie było od oryginału ale sens zazwyczaj był zachowany.
To od tłumacza zależy jakość tłumaczenia. Czasem trzeba wiele inwencji twórczej aby osiągnąć dobry efekt. Wystarczy tylko przykład " Shrek'a". Kto oglądał film z oryginalną ścieżką dźwiękową i zna trochę angielski to zauważył różnice , jednak polska wersja jest tak samo śmieszna.
Teraz robię takie ćwiczenia, że czytam baśnie braci Grimm w Esperanto, porównuję z polskim tłumaczeniem i wersją niemiecką. Czasem jestem zdziwiony jak daleko jestem od oryginału i jak słabo rozumiem esperancki tekst.
Weźmy na przykład:
ĉevalo - koń , ĉevalino - klacz, kobyła , ale jest istotna różnica między klaczą a kobyłą, a mamy jeszcze szkapę i chabetę .
Czy król przyjechał na koniu , rumaku czy ogierze? (raczej nie na mustangu)

Mam zamiar zabrać się za "Faraona" , ale chyba polegnę na pierwszym rozdziale.

hebda999 (მომხმარებლის პროფილი) 16 მარტი, 2013 20:47:02

inutix:ĉevalo - koń , ĉevalino - klacz, kobyła , ale jest istotna różnica między klaczą a kobyłą, a mamy jeszcze szkapę i chabetę.
Nie szukaj w Esperanto dokładnych odpowiedników polskich rzeczowników, bo ich tam nie znajdziesz. Takie niuanse oddaje się odpowiednim przyrostkiem, np. -aĉ-

ĉevalo --- ĉevalaĉo

Albo dodając jakiś przymiotnik:

maljuna ĉevalo
maldika ĉevalo
vivlaca ĉevalo
...

Od tłumacza oczywiście zależy jakość tłumaczenia, ale nigdy tłumaczenie nie jest równe oryginałowi (jeśli chodzi o powieść oczywiście). Zawodowcy (np. Claude Piron) szacują, że tłumaczenie oddaje zwykle 90-95 % treści, to wtedy jest dobre. Zjawisko to powoduje właśnie rozbieżności pomiędzy różnymi tłumaczeniami. Np. w Unii stosuje się przy tłumaczeniach język pośredni angielski (bardzo kiepski wybór, podyktowany rozpowszechnieniem, nie jakością). Jeśli należy przetłumaczyć coś na kilka różnych języków, to najpierw jest tworzone tłumaczenie angielskie (0,9 dokładności). Teraz poszczególne tłumaczenia odbywają się z angielskiego na poszczególne języki (0,9 x 0,9 = 0,81 dokładności). Czy teraz widać, dlaczego np. tłumaczenie na grecki może być gorsze od tłumaczenia na angielski? Jest to częste źródło wszelkich błędów i niedokładności.

Claude Piron opisuje raz taki problem. Otóż musiał on przetłumaczyć tekst angielski na język francuski. W tekście był termin:

Japanese prisoner of war camp

Ponieważ język angielski posiada bardzo szerokie przestrzenie semantyczne słów (jeszcze jeden problem dla uczących się), to termin ten może oznaczać dwie różne rzeczy:

1. Japoński obóz jeńców wojennych (jeńcami mogli być Amerykanie, a strażnikami Japończycy).

2. Obóz japońskich jeńców wojennych (tutaj Japończycy są jeńcami, a pilnują ich np. Amerykanie).

Z tekstu nie wynikało, które z tych znaczeń należy przyjąć (był to jakiś tekst medyczny o chorobach w takich obozach). Niestety autor tekstu, japoński profesor, który mógłby sprawę wyjaśnić, nie żył już od 10 lat. No i tłumacz ma problem spowodowany przez język, z którego tłumaczy. Zwróćcie uwagę, że w polskim nie byłoby problemu, ponieważ dzięki gramatyce łatwo takie sprawy się rozróżnia. Oczywiście w angielskim też można by sformułować to precyzyjnie, ale najpierw należałoby być świadomym tej dwuznaczności. Niestety, angielski często dopuszcza takie mętne konstrukcje:

I met Marry walking to the station
Spotkałem Marry idącą na stację (ona tam szła)
Spotkałem Marry, idąc na stację (ja tam szedłem)
Które tłumaczenie poprawne?

Takich zdań można podawać tysiące. Są one częstym źródłem nieporozumień dla obcokrajowców.

hebda999 (მომხმარებლის პროფილი) 22 მარტი, 2013 08:03:29

Pīteris:No ale żeby być uczciwym, nie ma chyba języka naturalnego, w którym nie przydarzają się takie niejasne sytuacje. ...
Masz zupełną rację. Tego typu problemy występują we wszystkich językach, lecz są języki mniej lub bardziej na nie podatne. Angielski ma uproszczoną gramatykę, przez co słowa przyjmują bardzo szerokie znaczenia i łatwo tutaj doprowadzić do sytuacji wieloznacznych. W języku polskim często chroni nas przed tym właśnie skomplikowana gramatyka, która jasno pokazuje, czym dane słowo w zdaniu jest. Co nie znaczy, że polski jest wolny od tych wad - jest tylko na nie bardziej odporny. W angielskim też można się precyzyjnie wyrażać kosztem zwięzłości. Niestety, język ten jest skazany na dwuznaczności. Np.

English teacher = Węgier uczący angielskiego lub Anglik uczący cokolwiek - w mowie anglojęzyczni radzą sobie z takimi dwuznacznościami przez mocniejsze akcentowanie elementu głównego (rzeczownikowego). Czyli powiedzą 'English teacher (' = akcent) przy nauczycielu angielskiego lub English 'teacher przy nauczycielu Angliku. To samo dotyczy np: 'French book - podręcznik do francuskiego, French 'book - książka po francusku. Tylko jak to zapisać? Dlatego właśnie angielski nie jest zbyt dobrym wyborem, jest po prostu zbyt dwuznaczny i łatwo dochodzi w nim do nieporozumień. Czym to grozi można przeczytać w raportach o przyczynach katastrof lotniczych (nieporozumienia pomiędzy załogą a wieżą kontrolną stanowią znaczny ich procent, a w lotnictwie właśnie jest używany język angielski. Najtragiczniejszy tego typu wypadek miał miejsce na Teneryfie, gdzie na pasie startowym doszło do zderzenia dwóch Boeingów. Tam doszły jeszcze problemy z pogodą oraz zawodną łącznością radiową.) Jednakże inny język w lotnictwie też pewnie by nie zmniejszył liczby katastrof - w Smoleńsku mówili po rosyjsku, a i tak samolot wylądował w lesie do góry kołami.

ზემოთ დაბრუნება