Wątpliwości- zrezygnowac?
od piotrek92, 12 listopada 2007
Wpisy: 41
Język: Polski
Achnaton (Pokaż profil) 23 grudnia 2007, 22:13:13
tomasoavro:Chyba ze zostaniesz nauczycielem (istnieje przekonanie, ze to jest szczyt "esperantyzmu")Oj, może nie przesadzajmy?
Znam lepsze "szczyty" i nigdy bym nie chciała nikogo uczyć.
Gdzie Ty słyszałeś o takim szczycie?
Poza tym uważam, że żeby kogokolwiek uczyć jakiegokolwiek języka, to trzeba go znać perfekt.
Tekla (Pokaż profil) 28 grudnia 2007, 18:41:18
Mimo wszystko optymistka - Tekla
Dozorca (Pokaż profil) 29 grudnia 2007, 08:53:02
zibi (Pokaż profil) 25 marca 2008, 14:24:38
przeczytałem cały wątek
myslę, że wątpliwości jakie Was dopadły wynikaja z presji otoczenia.
Ja tez jestem "wiecznym poczatkującym", choć jak sądze, nie wynika to z wątpliwości ale chyba z braku motywacji.
Można się uczyć tylko po to zeby się uczyć i znac język, ale najchętniej się uczy jak się go uzywa!
A presja otoczenia, o tkóej piszę powyzej?
To ogólny konsumpcjonizm... Prawie wszystko robi sie dla jakiejs korzyści (na szczęscie PRAWIE)
Dlaczego się ludzie uczą np angielskiego? bo tego się od nich wymaga w pracy, w szkole, chcą wyjechac za granię.. chcą się wiedzieć o czym śpeiwają artyści...
Przeciętny szary człowiek, który patrzy na świat przez pryzmat takich korzyści pyta: no i po co mi Esperanto? z kim ja się dogadam w tym języku?
Fakt pracy lepszej przez to nie dostanie. Wyjazd? jaki problem, znam angileski i śmigam po swiecie... nawet tanie nclegi nie przekonują, bo są setki portali anglojęzycznych pomagających we wzajemnym goszczeniu się przez ludzi na całym świecie....
I co takiemu odpowiedzieć?
Może nalezałoby przestawić myślenie o idei EO na współczesny "jezyk marketingowy" i zacząć do ludzi przemaiwac korzyściami?
pytanie tylko jakimi?
Może powinniśmy stworzyć jakieś nowe walory? Albo je odnaleźć i wyeksponować? Wtedy pozyskamy innych.
Tylko pytanie czy warto? (znowu korzyść...) Czy przez swą elitarność nie jest to język wyjątkowy? jak ktoś juz pisał Esperantyści tworzą rodzinę - pewnie własnie dla tego że sa tak elitarni...
Zadałem dużo pytań i wątpliwosci, raczej nie natury "czy" ale "jak". Mam nadzieję że podejmiecie dalej tę ciekawą dyskusję...
konkludując:
Myslę, ze warto pozyskiwac nowe osoby dla idei EO
Warto także szukac IDEALISTÓW, bo inni potrzebują czerpać z cudzego zapału.
Ciekawym pomysłem jest podpatrzona w klubie hospitalityclub osoba HC Angel, czyli taki ktoś kto lokalnie działa na rzecz HC
Moze powinniśmy działac podobnie? w myśl zasady "mysl globalnie (EO) działaj lokalnie".
Przecież nikt sam świata nie zmieni, ale jeżeli takich lokalnych aniołów będzie więcej...
zibi (Pokaż profil) 25 marca 2008, 14:25:26
Pomoc innym na danym terenie - nie koniecznie nauczycielska..
Pomoc ludziom spoza regionu (z całego świata) jesli chca Wasz region zobaczyć, przyjechac...
Wiem - Powiecie, że taką rolę powinny pełnic kluby. Yak, Ale czy pełnią? Ja mam wrzenie że nie. Może te najprężniejsze.
Chyba to troche tak, ze formy utrwalone przez lata (kongresy itp) trochę się zdezaktualizowały i potrzeba świeżej krwi i pomysłow - Świat się przeciez zmienia.
niektóre kluby nawet nie mają strony internetowej!
A skąd ma się wziąc świeżą krew skoro ludzie nie wiedza nawet o istnieniu klubu w ich mieście? i robi się błędne koło.
Przełammy to - a zobaczycie jakie będą efekty - wątpliwości zaczną odpadać jedna po drugiej
zibi (Pokaż profil) 25 marca 2008, 14:26:57
Mam nadzieję, że nie na marne, że z takich rozmyslań też coś wyniknie.
Pozdrawiam wszystkich
Saluton Gemikoj
TESS (Pokaż profil) 26 marca 2008, 10:18:20
piotrek92:Witam!
Piotrek do Eo trzeba dorosnąć be względu ile ma sie lat.Ja dość póżno zaczełam uczyć sie Eo.W pracy nikt nie wie ze jestem esperantystką bo ludzie z ktorymi pracuję nie posiadaja żadnej wiedzy na ten temat i są ograniczeni intelektualnie.A jak wiesz esperantysta to taki zupelnie inny człowiek który na wiele spraw patrzy inaczej.Ja długo do tego dorastałam mialam i mam wątpliwości co dalej.W Eo mam wspanialych przyjaciół ,zwiedzilam kawalek świata za psi grosz ,miałam możliwość spotkać się z nadzwyczjnymi ludzmi z ktorymi nigdy nie spotkałabym się gdyby nie Eo.Przez Eo spelniło sie też moje najwieksze marzenie życia .Moje Eo jest dość słabe chociaż chcialabym lepiej jej opanować ale to juz nie ta młoda głowa,ale zapewniam Cię że nie zrezygnuję z Eo.
Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich
jakos ostatnio ponuro sie zrobilo i jakos mnie bardzo na różne rozwazania wzielo i mi jakies glupie mysli chodza zeby zrezygnowac z Eo. Na szczescie stram sie z tym walczyc. Ale te rozmyslania faktycznie pare rzeczy pozytecznych mi dalo. Niestety, ale zrozumialem ze walka o to zeby esperanto wszyscy znali itp. jest chyba bezcelowa. Oczywiscie jestem za ideą esperanta, ale doszedlem do wniosku ze po prostu Eo to jest fajny jezyk ale tylko dla hobbystow (bez obrazy - sam nim jestem ). Niestety chyba angielski juz wygral batalie o bycie jezykiem swiata, chociaz dla mnie nigdy on takim nie byl i nie bedzie. Obawiam sie ze nasze esperanckie 5 minut juz przeszlo, byl czas kiedy jeszcze nie byl angielski taki silny, a rozpoczynala sie integracja europejska. Osobiscie mysle ze lata 80-90 to byl wlasnie ten czas. Moze i sie nie znam, zreszta chcialbym zeby tak bylo, bo to by oznaczalo ze jest jeszcze jakas iskierka espery (taki neologizm moj - espera-nadzieja)
Zreszta, mam pytanie, macie gdzies jakies dane ktore by jednoznacznie pokazywaly ze esperanto upada badz rozwija sie - wszyscy nad tym debatuja ale nikt konkretow nie zna.
Nom, to by bylo na tyle moich przemyslen
Gxis, gesamideanoj!
piotrek92
piotrek92 (Pokaż profil) 29 marca 2008, 18:17:52
-możemy faktycznie zrobić Eo językiem dla tych którzy po prostu chcą i dzięki temu ta "rodzina" nadal będzie istnieć.
-możemy też skomercjalizować - ale czy my tak naprawdę tego chcemy? Nasza ostatnia odskocznia wtedy zniknie, nie będzie tego poczucia jednosci itp. Bedzie jak z jezykiem angielskim. To ze ktos zna angielski nie przyłącza go do rodziny. A z eo tak wlasnie jest, automatycznie stajemy sie "samideano".
Moją propozycją jest nie tyle uczynić esperanto językiem świata, co po prostu poprzez lokalną działalność wyszukiwać ludzi którzy są otwarci na świat, którzy chcą czegoś nowego, jakiejs nowej jakosci, którzy generalnie są podobni do nas, a którzy jeszcze nie znają esperanta. Szukać takich 'bezbronnych owieczek" czyli osob jak my, i zaatakowac ich esperantem. A w dzisiejszym swiecie naprawde jest wielu ludzi zmeczonych tymi niskimi wartosciami jak dorobkiewiczostwko, komercha itp. Sa ludzie którzy szukają czegoś "wyższego". I naszym zadaniem jest to "wyższe" w postaci esperanta im zaproponować. Wtedy liczba esperantystów moze nie bylaby w miliardach, ale w dziesiatkach milionow na pewno
To tyle ode mnie
Gxis!
lietpol (Pokaż profil) 18 kwietnia 2008, 21:43:56
piotrek92:zibi właściwie to można pójść dwiema drogami:Piotrze, ja właśnie do takich owieczek należę. Również zaczynałem parę razy naukę esperanta, a później odkładałem z braku czasu. Niedawno jednak kupiłem w Wilnie za grosze biografię Zamenhofa autorstwa Marjorie Boulton (za grosze dlatego, że wydanie litewskie miało pełno błędów ) i... zafascynowało mnie życie tego człowieka. On już na początku XX wieku mówił o Stanach Zjednoczonych Europy. Już wtedy pojął, że patriotyzm nie może polegać na walce o każdy metr ziemi z sąsiadami, lecz raczej jest pracą na rzecz WSZYSTKICH obywateli danego obszaru, bez względu na ich pochodzenie. Nawet dziś te idee są dość nowatorskie, ale ja przynajmniej się z nimi w pełni utożsamiam.
-możemy faktycznie zrobić Eo językiem dla tych którzy po prostu chcą i dzięki temu ta "rodzina" nadal będzie istnieć.
-możemy też skomercjalizować - ale czy my tak naprawdę tego chcemy? Nasza ostatnia odskocznia wtedy zniknie, nie będzie tego poczucia jednosci itp. Bedzie jak z jezykiem angielskim. To ze ktos zna angielski nie przyłącza go do rodziny. A z eo tak wlasnie jest, automatycznie stajemy sie "samideano".
Moją propozycją jest nie tyle uczynić esperanto językiem świata, co po prostu poprzez lokalną działalność wyszukiwać ludzi którzy są otwarci na świat, którzy chcą czegoś nowego, jakiejs nowej jakosci, którzy generalnie są podobni do nas, a którzy jeszcze nie znają esperanta. Szukać takich 'bezbronnych owieczek" czyli osob jak my, i zaatakowac ich esperantem. A w dzisiejszym swiecie naprawde jest wielu ludzi zmeczonych tymi niskimi wartosciami jak dorobkiewiczostwko, komercha itp. Sa ludzie którzy szukają czegoś "wyższego". I naszym zadaniem jest to "wyższe" w postaci esperanta im zaproponować. Wtedy liczba esperantystów moze nie bylaby w miliardach, ale w dziesiatkach milionow na pewno
To tyle ode mnie
Gxis!
Popatrzcie, jak szybko rozwija się esperanto w internecie, jak szybko zdobywa nowych ludzi, choćby "wiecznych początkujących". Czy to nie sukces? Masz rację, nie powinno nam iść o walkę z wiatrakami, o wyparcie angielszczyzny. Po prostu niech każdy z nas zajmuje się swoją pracą, a przy okazji zgłębia ten niezwykle ciekawy i elastyczny język oraz uczestniczy w jego promowaniu. Lepszych pomysłów nie ma
Kongresy są akurat dobrą formą dla esperantystów, gdyż stanowią jednak dla wielu z nas najlepszą okazję do praktykowania języka. Ale trzeba oczywiście bardziej korzystać z nowych form komunikacji. Tylko że wydaje mi się, że esperantyści to robią i całkiem dobrze im się to udaje!!!
piotrek92 (Pokaż profil) 19 kwietnia 2008, 23:21:41
No wiesz, życie jest takie okrutne, że ludzie wyprzedzający epokę spotykaja sie z niezrozumieniem. Idea Zamenhofa jest wielka, ale chyba ludzkość jest zbyt niedojrzała. Trochę jak z Leonardo da Vinci, ktory mial projekty samolotow, łodzi podwodnych w XVI wieku. Jego tez nie rozumieli.
"Kongresy są akurat dobrą formą dla esperantystów, gdyż stanowią jednak dla wielu z nas najlepszą okazję do praktykowania języka. Ale trzeba oczywiście bardziej korzystać z nowych form komunikacji. Tylko że wydaje mi się, że esperantyści to robią i całkiem dobrze im się to udaje!!!"
Według mnie po części masz rację, bo w internecie faktycznie esperanto jest dosyc czesto widziane, jest sporo stron. (tak nawiasem powstala nowa - eventeo - polecam)
I dobrze, ze esperantysci nie sa z tyłu. Musimy być nowoczesni. Co oczywiscie nie oznacza ze mamy rezygnowac z kontaktu na zywo, np na kongresach.