Sisu juurde

esperanto

kelle poolt targanook, 4. aprill 2011

Postitused: 189

Keel: Polski

peteris92 (Näita profiili) 22. aprill 2011 16:35.23

Globulino, zgodzę się z Tobą tylko częściowo. Znam angielski, bardzo lubię, podoba mi się. Ale w domu mówię po polsku, wśród znajomych mówię po polsku, staram się mówić czysto, bez zbędnych anglicyzmów. Nie uważam kultury angielskiej za wzorcową, a sztuczne zapożyczenia w mediach typu mainstream, briefing, billboard przyprawiają mnie o mdłości. Znam jeszcze kilku podobnych do mnie.

Jak dla mnie najbardziej szpanują angielskim ci, którzy nauczyli się pięciu słów i chcą na siłę je pokazać.

A co do wymagań rynku pracy - tak to już jest i raczej walka z tym sensu nie ma. Po prostu nauczyć się w stopniu co najmniej podstawowym i tyle.
Ja przykładowo nie mogę polubić niemieckiego, ale uczę się go, bo mam świadomość, że może się kiedyś przydać.

geo63 (Näita profiili) 22. aprill 2011 17:42.38

Napiszę tak. Angielskiego używam już ponad 30 lat. Nauczyłem się go sam, nie w szkole (tuż po opanowaniu esperanto). Kiedyś go nawet lubiłem. Teraz jest to język jak inne, ani lepszy, ani gorszy - na pewno bardzo trudny do opanowania i wymagający stałej praktyki, aby nie wypaść z wprawy. Pisownię ma makabryczną i do dziś robię błędy, muszę używać słowników. Wymowa niejednolita, o ile w miarę dobrze rozumię Amerykanów, to z Brytyjczykami/Australijczykami mam już problem i jeśli zaczną mówić szybko, ucieka mi 50% przekazu. Jeśli mam do wyboru książkę po angielsku i po esperancku, zawsze w 100% wybiorę tę esperancką - esperanto jest bardzo przejrzyste, czyste i łatwe do zrozumienia, podczas gdy angielski ze względu na tysiące zwrotów jest bardzo trudny. Robiono nawet taki prosty eksperyment u Szwedów (oni znają bardzo dobrze angielski). Dano im do przeczytania materiały po angielsku oraz te same materiały w języku ojczystym. Okazuje się, że nawet ci, którzy posługiwali się angielskim perfekt (chodzi tutaj o lekarzy), zrozumieli poprawnie tylko 60-70% tekstu angielskiego. Angielski jest międzynarodowym językiem lotnictwa. A czy zdajecie sobie sprawę do ilu katastrof lotniczych doszło dzięki niezrozumienu jakiegoś tekstu przez pilota lub kontrolera? A w angielskim o to naprawdę nietrudno, jeśli ktoś nie posługuje się tym językiem od urodzenia i na codzień. Wystarczy poobserwować międzynarodowe konferencje, gdzie językiem wiodącym jest angielski. Albo uczestnicy mówią łamaną angielszczyzną, albo korzystają z tłumaczy. Przykłady mozna mnozyć. Zatem faktyczna przydatność angielskiego (nie ta wymuszona ekonomicznie i politycznie przez firmy i kraje anglojęzyczne) jest bardzo problematyczna. Entuzjazm leży głównie po stronie anglojęzycznych oraz osób o słabych charakterach, nie szanujących swojej mowy ojczystej. Oczywiście dużo ludzi uczy się angielskiego (z różnych powodów, głównie ekonomicznych), ale rzeczywisty poziom opanowania tego języka jest niski (dowodzą tego różne badania, o których jednak mało się pisze i mówi). A jakie pochłania to nakłady i kto za to wszystko płaci - już mówię - 92% świata, bo tylko 8% jest rodzimych mówców angielskiego. Była łacina, był francuski, teraz jest angielski. To nie jest stan stały - już teraz angielski rozbija się na dziesiątki dialektów (np. taki Globish) - tak przecież stało się z łaciną, z której wyłoniły się współczesne języki romańskie. Rozbijanie na dialekty wróży rychły koniec dominacji danego języka. Następcą prawdopodobnie zostanie język chiński. Ale mnie już to nie będzie dotyczyło, niech martwią się dzisiejsze noworodki.

sinjoro (Näita profiili) 23. aprill 2011 15:54.48

peteris92:
Ja przykładowo nie mogę polubić niemieckiego, ale uczę się go, bo mam świadomość, że może się kiedyś przydać.
Ja się tak uczyłem 12 lat. W podstawówce był jedynym językiem obcym; po co w mieście położonym 50 km od białoruskiej granicy uczyć jakiegoś tam rosyjskiego, prawda? Dziś, po latach ten brak nadrabiam.

A niemiecki przydał(by) mi się tylko raz, dwa lata temu, kiedy już wielką część słownictwa zapomniałem okulumo.gif

Praarbaro (Näita profiili) 23. aprill 2011 16:45.31

Ja tam nie wiem, o co kruszyć kopie. Kiedyś uwielbiałam język angielski, w liceum był tylko niemiecki, więc biegałam na kurs. Na wymianie bałam się mówić z Niemcami ich językiem, więc rozmawialiśmy po angielsku. Miałam dużo szczęścia, bo "moja (niemiecka) rodzina" spędziła kilka lat w Londynie, kiedy Birgit była mała i ona używała tego języka jak ojczystego. To było niesamowite, jak mi się ustawiały wszystkie części układanki w głowie. Nagle to, co wyuczone - zaczęło żyć.
Natomiast większość moich kolegów ledwie opanowała kilka słów po niemiecku, używali rąk i nóg w dogadywaniu się, zero kompleksów, 100 procent porozumienia. Pomocna była ognista woda i dobra muzyka.
Mnie się zdarzyło zdziwić zarówno we Francji, jak i we Włoszech, że tam nikt nie mówi po angielsku (miałam stereotypowe poglądy w tym temacie). Włoskie poczucie wyższości w temacie języka pomogło mi w opanowaniu go - po dwóch miesiącach rozumiałam i mówiłam, choć wiadomo, że nie najlepiej, moja "babcia" nie chciała mnie zrozumieć, jeśli nie powiedziałam czegoś dobrze. Myślę, że dla Polaka włoski to jest bajka, jeśli chodzi o łatwość uczenia się. Zwłaszcza, gdy jest się już po nauce przedimków i rodzajników oraz trzech form czasu przeszłego w angielskim i niemieckim.
Niemieckiego uczę się do dziś - powiem krótko: do tego języka chyba nie mam talentu. Kosztuje mnie mnóstwo pracy i może właśnie dlatego, tak się go uczepiłam. Mam też do niego zamiłowanie, wielki sentyment i też poczucie obowiązku - biegle posługiwać się obcą mową.
Jedno jest istotne: uczę się tego, co mi się podoba. Lubię muzykę języka, ostatnio nawet i powraca ciekawość rosyjskiego, która zagłuszona była wieloletnim buntem.

geo63 (Näita profiili) 23. aprill 2011 18:47.33

Praarbaro:Ja tam nie wiem, o co kruszyć kopie. Kiedyś uwielbiałam język angielski, w liceum był tylko niemiecki, więc biegałam na kurs. Na wymianie bałam się mówić z Niemcami ich językiem, więc rozmawialiśmy po angielsku. Miałam dużo szczęścia, bo "moja (niemiecka) rodzina" spędziła kilka lat w Londynie, kiedy Birgit była mała i ona używała tego języka jak ojczystego. To było niesamowite, jak mi się ustawiały wszystkie części układanki w głowie. Nagle to, co wyuczone - zaczęło żyć.
Ja też niemiecki miałem w szkole (obok rosyjskiego, oczywiście), ale ponieważ uczyły nas przewaznie młode nauczycielki, to przewineło się ich kilka (tak jakoś dziwnie stawały się dzieciate senkulpa.gif ) i żadna nie mogła nas nauczyc całego języka - przez 5 lat technikum ledwie przerobiliśmy 2 klasy. Na szczęście po studiach kupiłem sobie antenę satelitarną i przez wiele lat oglądałem niemieckie stacje (głównie filmy - Startrek, Stargate itp.) Po kilku miesiącach zacząłem rozumieć niemiecki w locie, bez żadnych problemów. Teraz mogę sobie oglądać filmy zarówno niemieckie jak i angielskie - bardzo wygodne rozwiązanie. Z czytaniem po niemiecku jest gorzej - najpierw muszę odczytać słowo fonetycznie, aby je skojarzyć z tym, co znam ze słuchu, ale doczytać się też potrafię. Byłem kilka razy w Niemczech i nie miałem żadnych problemów z dogadaniem się (mam nawet niemiecki akcent i wymowę, co czasami Niemców dziwiło). Zatem chyba taka metoda nauki języka jest dobra - po co katować się studiowaniem jakiś gramatyk, podręczników, lepiej sobie wygodnie coś oglądnąć. Ale co dobre dla mnie, może nie sprawdzać się u innych. Trzeba jednak przyznać, że podstawową pomoc w nauce języków dało mi jednak esperanto - dzięki niemu zrozumiałem jak funkcjonuje język obcy, czym są części mowy, czasy, imiesłowy itp. Później było już dużo łatwiej.

Praarbaro (Näita profiili) 24. aprill 2011 6:52.35

Hmm... A ja mam blokadę na rozumienie telewizora - we wszystkich językach, prócz włoskiego - zaraz do tego jeszcze nawiążę. Bywa, że się zapomnę i rozumiem, ale zazwyczaj to, co jest w jakiś sposób aktywne - wywiad, wiadomości, reportaż. Filmów nie czaję, nie wiem, dlaczego.
Po niemiecku czytam. Właśnie jestem w trakcie biografii Mozarta.
Co do rozumienia włoskiej TV - musiałam towarzyszyć przy telewizorze mojej gospodyni. Ale długo nie rozumiałam. Jednak - uczyłam się właśnie tej gramatyki - słownictwo wpadało na miejscu samo. I kiedyś oglądałam jakiś film z koleżanką, co to olała naukę gramatyki, a była dłużej w Rzymie i wydawało się, że lepiej opanowała język. Tylko, że okazało się, że beze mnie nie zrozumiałaby sensu filmu - nie znała gramatyki i przekręcała znaczenie (formy czasu przeszłego chyba).
Jeśli chodzi o melodię języka, to nie mam słuchu kompletnie. Dopiero jak robiłam ostatni certyfikat z niemieckiego, na którym trzeba było się popisać czytaniem na głos, lektorka wyjawiła mi, że jest coś takiego jak długie i krótkie samogłoski akcentowane i kiedy one są. Teraz jest to w każdym kursie podstawowym - mój kurs podstawowy to było właśnie liceum plastyczne, a uczyliśmy się z archaicznych książek ze średniej epoki PRL-u.
U mnie w plastyku najpierw była nauczycielka starsza (teraz pewnie sama jestem od niej starsza okulumo.gif ), która wywaliła nam całą podstawę gramatyki w pierwszej klasie - a że była ostra, to trzeba było umieć. Potem była młoda dziewczyna, która kompletnie sobie z nami nie radziła i pamiętam, że ciągle nas uczyła Plusquamperfektu i zdań czasowych. Ale to miało swoje dobre strony - pani na kursie angielskiego bardzo mnie chwaliła i pytała, czy już się uczyłam tego języka. A to dzięki nauce niemieckiego.
Co do rosyjskiego - czytać nauczyłam się sama w drugiej klasie podstawówki, bo miałam w domu fajne rosyjskie czytanki i chciałam wiedzieć, co jest napisane. Ale jak już nas uczyli, to nie lubiłam.
No, idę pracować nad rodzinnym śniadaniem. Będzie ciężko - w Wielki Piątek zwichnęłam nogę i chodzę jak kaczka.

paulopolo (Näita profiili) 30. aprill 2011 13:48.19

Angielski wg. mnie ma najładniejsze brzmienie. Chodzi mi o piosenki zwłaszczaridulo.gif... I to jest jedyna rzecz, którą w nim lubie.
Poza tym to angielskiego trzeba sie uczyć i już... Niestety.

geo63 (Näita profiili) 30. aprill 2011 16:18.56

paulopolo:Angielski wg. mnie ma najładniejsze brzmienie. Chodzi mi o piosenki zwłaszczaridulo.gif...
Kwestia gustu - wg mnie o wiele lepiej brzmią francuski, włoski i hiszpański. Angielski jest bełkotliwym językiem, który bardzo trudno zrozumieć, zwłaszcza Anglikom.

paulopolo (Näita profiili) 30. aprill 2011 17:29.39

Właśnie ta bełkotliwość powoduje jego ładne brzmienie. Można zjadać końcówki. Można zaspiewać "aj łont ju", albo "aj łonć ja" albo po prostu "a łoncia" ridulo.gif. W innych językach używają całych słów i przez to melodia cierpi moim zdaniem. Nieprzypadkowo w muzyce króluje angielski.

geo63 (Näita profiili) 30. aprill 2011 19:02.58

paulopolo:Właśnie ta bełkotliwość powoduje jego ładne brzmienie. Można zjadać końcówki. Można zaspiewać "aj łont ju", albo "aj łonć ja" albo po prostu "a łoncia" ridulo.gif. W innych językach używają całych słów i przez to melodia cierpi moim zdaniem. Nieprzypadkowo w muzyce króluje angielski.
Zaręczam ci, że za 50 lat tak samo będą mówić o chińskim. Kiedyś tak mówiono o francuskim. A popularność angielskiego wiąże się nie z jego wątpliwym pięknem, a kasą - po prostu świat zalewa produkcja z USA, a reszta chce się przypodobać.

Tagasi üles